„Bo zimą w góry to tylko samobójcy chodzą!”

Przez bardzo długi okres życia myślałam dokładnie w ten sposób. W ciągu kilku letnich tatrzańskich sezonów nawet nie przeszło mi przez myśl, by wybrać się tam zimą. Wydawało mi się to zbyt niebezpieczne i sądziłam, że ten rodzaj turystyki uprawiają tylko osoby z ogromnym doświadczeniem i wiedzą.

Owszem, są jeszcze dolinki i łatwe szlaki. Ale, że zimą? Przecież tam jest zimno, pizga złem jak sukinkot, sypie śnieg, szlaki mogą być nieprzetarte, a przede wszystkim, to ja nie lubię, jak mi jest zimno. Bardzo nie lubię.

Czas zimy był dla mnie czasem kocyka z gorącą herbatą oraz książką. Za dzieciaka to nawet ta zima mnie trochę cieszyła. Pamiętam radość z pierwszych płatków śniegu, z lepienia bałwana, z kuligów i jazdy na sankach. Im byłam starsza, tym jednak ta radość była mniejsza. Później zmieniła się w tolerancję, a potem w niechęć do tej pory roku.

Mój sezon górski trwał więc niestety bardzo krótko. Tęsknota? Oczywiście, że była. Większa jednak byłą niechęć do zimna. W takim razie, kiedy pojawiła się pierwsza myśl, że może by jednak spróbować? Nie umiem tego dokładnie określić. Coraz trudniej było mi znosić tak długą rozłąkę z górami, toteż sporo czasu spędzałam czytając blogi górskie. Na jednym z nich natknęłam się na wpis, w którym autor miał podobne przemyślenia, a w którym to się okazało, że ta górska zima to wcale taka zła nie jest.

Wpis zaintrygował mnie na tyle, że sama zaczęłam zgłębiać temat. Przejrzałam setki artykułów i porad w stylu „Jak się ubrać zimą w góry”, „Jaki sprzęt” itp. W końcu podjęłam decyzję – chcę spróbować. Tylko… jak? Gdzie? I z kim? Długo się nie zastanawiałam. Napisałam na kilku facebookowych grupach i niemal od razu odezwało się do mnie parę osób. Z niektórymi do dzisiaj utrzymuję kontakt.

Najwięcej pisałam z Marcinem. Wyskoczyliśmy najpierw na kawę, tematów do rozmów nie brakowało. Sam zaproponował, żeby przy najbliższej okazji wybrać się wspólnie w Tatry. Okazja nadarzyła się miesiąc później. Byłam wtedy w maturalnej klasie i w styczniu wypadały mi dwa tygodnie ferii. Umówiliśmy się więc na tydzień w Tatrach razem z jeszcze jednym znajomym. Cel? Dolinki, regle i jakieś łatwe, nie za wysokie szczyty w Tatrach Zachodnich.

Relacja z pierwszego zimowego wyjścia w Tatry

Dojazd do Zakopanego

Dzwoni budzik. Niechętnie sięgam po telefon, żeby ustawić choć kilka minut drzemki. Jest 3:00. Nieludzka godzina. Kto w ogóle wymyślił wyjazd o takiej porze? Ja mam problem wstać, a co dopiero Marcin, który musiał zerwać się z łóżka o 1:30, żeby zgarnąć mnie dwie godziny później z Częstochowy. Zastanawiam się, czy ja chcę w ogóle jechać. Kładąc się spać nie mogłam zasnąć z podekscytowania. Teraz jednak zostałabym w ciepłym łóżeczku i nie jechała nigdzie. Może te góry zimą to jednak zły pomysł?

Mija jednak parę minut i w końcu wstaję. Przecież chciałam jechać, pora wyjść wreszcie ze strefy własnego komfortu. Rzeczy już przygotowane, trzeba tylko ogarnąć na szybko jakieś w miarę pożywne śniadanie. Marcin przyjeżdża o 3:30. Wsiadamy z Rafałem do auta i od razu zapominam o dręczących mnie wcześniej wątpliwościach. W aucie jest cieplutko, atmosfera wyśmienita. Te trzy godziny jazdy mijają naprawdę szybko. Auto zostawiamy w Kirach na płatnym parkingu przy Dolinie Kościeliskiej. Dzień wcześniej ustaliliśmy, że na początek przejdziemy się Drogą pod Reglami zaglądając przy okazji w dolinki reglowe oraz wchodząc na Sarnią Skałę.

Boję się. Głównie tego, że zmarznę i znowu się rozchoruję. Ostatnio dość często łapię różne infekcje, a przed wyjazdem ledwo wyleczyłam zapalenie płuc. Pod innymi względami czuję się dość komfortowo. Jest lawinowa jedynka, zapowiada się tydzień pięknej i stabilnej pogody. Do tego Marcin ma spore zimowe doświadczenie. Jak tylko nie zmarznę, to będzie dobrze.

Droga pod Reglami – czarnym szlakiem z Kir do Doliny za Bramką

Na szlak wychodzimy koło 7:30. Pierwsze wrażenie po wyjściu z auta? Jest rześko, ale nie zimno. Fakt, ubrałam na siebie naprawdę sporo warstw, ale chyba lepiej tak, niż zmarznąć (później uznam, że chyba nie do końca).

Sama Droga pod Reglami liczy ponad 9 km. My chcemy przejść około 3/4 jej długości. Jest to jeden z najłatwiejszych dostępnych szlaków w tym rejonie udostępniony również rowerzystom oraz narciarzom. Latem droga jest utwardzona i nadaje się dla rodzin z dzieckiem w wózku.

Idzie się dobrze, nie było szczególnie stromo, momentami trochę ślisko, ale nie na tyle, żeby zakładać świeżo kupione raczki. Raków oraz innego zimowego sprzętu na tamten moment nie posiadałam, zresztą na tym etapie górskich wędrówek nie był mi potrzebny. Już po kilku minutach marszu rozgrzałam się na tyle, że było mi ciepło, momentami nawet za ciepło, co mnie naprawdę ucieszyło. Przestałam martwić się o ewentualne przeziębienie i mogłam zacząć cieszyć się bliskością ukochanych gór, za którymi tak bardzo zdążyłam się stęsknić.

Idziemy skrajem parku za czarnymi znakami mając po jednej stronie las, po drugiej zaś widok na Pasmo Spisko-Gubałowskie. Po 15 minutach dochodzimy do wylotu Staników-Żlebu, następnie droga wyprowadza nas przez przysiółek Gronik do wylotu Doliny Małej Łąki. Idziemy stąd jeszcze kilkanaście minut, aby dostać się do wylotu kolejnej z dolin – za Bramką.

Zielonym szlakiem przez Dolinę za Bramką

Jest to jeden z bardzo krótkich szlaków, liczący zaledwie kilometr. Dolinka cieszy się zdecydowanie mniejszą popularnością niż sąsiadujące z nią Dolina Strążyska oraz Dolina Małej Łąki. Nazwa doliny pochodzi od skalnej „bramki”, czyli zwężenia u wylotu doliny wyburzonego na polecenie Towarzystwa Tatrzańskiego w latach siedemdziesiątych. Można jednak na trasie zobaczyć podobne, choć nieco mniejsze i o wiele mniej efektowne „bramki”.

Jedna ze wspomnianych wyżej „bramek”

Idziemy szeroką ścieżką za zielonymi znakami lekko pod górę wzdłuż Potoku zza Bramki mijając co jakiś czas ciekawe formacje skalne, w tym Jasiowe Turnie. Później przechodzimy jeszcze przez dwa mostki i dochodzimy do rozwidlenia doliny.

Ślady prowadzą nas przez potok w prawo. Idziemy tak parę minut, ale coś nam nie pasuje. Do tej pory szliśmy szeroką i wyraźnie wydeptaną ścieżką, teraz jest jedynie pojedynczy ślad. Nigdzie nie widać też znaków. Czyżbyśmy źle skręcili? Wracamy do rozwidlenia i wtedy dostrzegam zieloną kropkę. Więc to koniec szlaku… Fajnie było, ale trochę krótko… Wracamy więc tą samą drogą do wylotu doliny, by dalej kontynuować przejście Drogą pod Reglami, skąd w 20 minut docieramy pod Dolinę Strążyską.

Czerwonym szlakiem na Polanę Strążyską przez Dolinę Strążyską

Tu już zdecydowanie więcej ludzi ze względu na łatwy dostęp z centrum Zakopanego. Sporo jest rodzin z dziećmi, w większości na sankach lub na jabłuszkach. Po kilku minutach mijamy podest, z którego widać niewielki stawik. Szlak wiedzie nas szeroką drogą łagodnie do góry przy brzegu Strążyskiego Potoku. Podobnie jak w Dolinie za Bramką, tu również możemy podziwiać ciekawe formacje skalne. Mijamy kilka mostków, potem odbicie na Przełęcz w Grzybowcu i wychodzimy na Polanę Strążyską, skąd roztacza się wyśmienity widok szczególnie na Giewont.

Sztuczny zbiornik wodny – skupisko płazów
Strążyski Potok

Na Polanie znajduje się herbaciarnia, gdzie można dostać ciepły napój oraz posiłek. Zatrzymujemy się tu na kilka minut podziwiając widoki. Przeszliśmy póki co jakieś 2,5 godziny i w sumie to podoba mi się. Jest łatwo, ciepło, słoneczko grzeje, szerokie wydeptane ścieżki. Na tamten moment właśnie tego potrzebowałam, by wzbudzić moją sympatię do zimowej turystyki. Oczywiście, gdyby nie świetne towarzystwo, to miałabym pewnie zupełnie inne wrażenia, ale wszystko zgrało się wręcz idealnie.

W Dolinie Strążyskiej ruch już większy

Wodospad Siklawica zimą – żółtym szlakiem z Polany Strążyskiej

Po przerwie ruszamy żółtym szlakiem w stronę Wodospadu Siklawica. Tu ścieżka jest już znacznie węższa, spod śniegu wystają momentami kamienie i korzenie, a my wchodzimy coraz głębiej w las. Jest też trochę oblodzeń, zakładam więc raczki dla bezpieczeństwa. Droga wiedzie nas po prawej stronie od Strążyskiego Potoku. Jest nieco stromiej niż w dolinie.

Po dziesięciu minutach docieramy do końca szlaku i możemy podziwiać dwie ściany, łącznie ponad dwudziestometrowe, z których spływa woda Strążyskiego Potoku tworząc wspomniany wcześniej wodospad. Tego dnia jest dość ciepło – kilka stopni na plusie, więc spływająca woda nie jest ani trochę zamarznięta. Niegdyś szedł tędy jeden ze szlaków na Giewont, został jednak wiele lat temu zamknięty.

Spędzamy tutaj trochę czasu po czym wracamy tą samą drogą i nie zatrzymując się już na polanie ruszamy dalej. Na główny cel dzisiejszego wyjścia.

Sarnia Skała w zimie – czarnym szlakiem z Polany Strążyskiej przez Czerwoną Przełęcz

Po dojściu z powrotem na polanę, gdzie za czarnymi znakami, fragmentem ścieżki nad Reglami idziemy na Czerwoną Przełęcz. Tu już jest bardziej stromo, szlak jest dość mocno wyślizgany, przydają się więc raczki. Zauważyłam, że idąc po śniegu męczę się bardziej, czuję też mocniej mięśnie na nogach. Najbardziej zaś czuję efekt przebytej choroby oddychając ciężko przy każdym kroku.

Widok na Sarnią Skałę z podejścia na Czerwoną Przełęcz

Przejście zaczyna się dłużyć, idę krok za krokiem z myślą, że mógłby być już koniec. W końcu po ponad czterdziestu minutach mamy przełęcz. Robimy chwilę przerwy, głównie na zdjęcia, bo zza drzew pojawiły się już całkiem fajne widoczki. Potem jeszcze dziesięć minut umiarkowanie stromego podejścia i mamy szczyt.

Widok z Czerwonej Przełęczy

Spędzamy u góry dobre pół godziny. Pogoda jest wyśmienita, bezwietrznie, w słoneczku ciepło. Pierwszy raz jestem na tej górze. Nigdy jakoś nie było okazji, wolałam wyższe i mniej zatłoczone Tatry Zachodnie, lub trudniejsze Tatry Wysokie. Regle świadomie omijałam, bardzo źle czuję się w tłumie. Lubię towarzystwo ludzi, ale gwar i tłok powoduje u mnie dziwnego rodzaju uczucie niepokoju połączone z rozdrażnieniem i irytacją.

Teraz jednak tłumów nie ma, jest kilka pojedynczych osób. Musiałam przyznać też, że góry w zimowej scenerii podobają mi się o wiele bardziej. Jest inaczej. Tak magicznie. Dochodzę nawet do wniosku, że zalety zimowej turystyki przeważają nad wadami oraz zagrożeniami. To jednak będzie udany tydzień.

W oddali masyw Koszystej, Żółta Turnia i Granaty
Sarnia Skała słynie ze swojego pięknego widoku na masyw Giewontu

Zejście na Halę Białe – czarnym szlakiem z Sarniej Skały przez Czerwoną Przełęcz

Jest pięknie, dobrze mi tutaj. Pora jednak schodzić. Wracamy na Czerwoną Przełęcz i tym razem kierujemy się dalej Ścieżką nad Reglami w stronę Hali Białe. Zejście tym wariantem jest łagodniejsze i mniej wyślizgane, choć dalej dla pewności mam na nogach raczki.

Hala Białe to dawna hala pasterska wraz z Polaną Białego, na której znajdował się szałas. Hala obejmuje górną część Doliny Białego i wraz z Halą Kalatówki oraz Halą Strążyską wchodziła w skład większej hali zbiorowej – Hali Giewont.

Żółtym szlakiem z Hali Białe przez Dolinę Białego

Na hali znajduje się rozejście szlaków. Czarne oznaczenie wiedzie dalej Ścieżką nad Reglami w stronę Polany Kalatówki. My zaś odbijamy w lewo na żółty szlak przez Dolinę Białego. Przez jakiś czas jest jeszcze nieco stromo, aż dochodzimy do niewielkiego wodospadu. Tutaj szlak zakręca i robi się naprawdę łagodny. Również ludzi jest tu już znacznie więcej. Sama dolina położona jest blisko Zakopanego i podobnie jak Strążyska, łatwo dostępna z centrum miasta.

Miejsce, gdzie żółty szlak zakręca w lewo, a przejście doliną robi się bardziej płaskie
Biały Potok

Szlak prowadzi nas wzdłuż Białego Potoku. Co jakiś czas przechodzimy przez drewniane mostki oglądając podobnie, jak w innych reglowych dolinkach piękne, wapienne formacje skalne. Potok zaś tworzy wspaniałe kaskady, co czyni dolinę jedną z najbardziej malowniczych pośród reglowych perełek.

Dolna, niemal płaska część Doliny Białego

Po nieco ponad godzinie spokojnego marszu doliną znajdujemy się u jej wylotu. Skręcamy w lewo i kolejnym fragmentem Drogi pod Reglami dochodzimy do wylotu ostatniej zaplanowanej na dziś przez nas dolin – Doliny ku Dziurze.

Niebieskim szlakiem przez Dolinę ku Dziurze

Szlak jest króciutki, przejście w jedną stronę zajmuje niecałe pół godziny, za to często w ciszy i z dala od tłumów. Dolina nawet latem nie cieszy się wielką popularnością. My o tej porze byliśmy tam jedyni.

Nazwa doliny pochodzi od Jaskini Dziura. Jest to najbliżej położoża od Zakopanego jaskinia oraz jako jedna z niewielu na terenie parku udostępniona turystom do samodzielnego zwiedzania. Jest również miejscem treningowym dla ratowników TOPR-u. Według górali w jaskini ukrywał się ostatni tatrzański zbójnik – Wojtek Mateja, stąd w XIX wieku używano również nazwy Zbójecka Jama.

Idziemy przez las wzdłuż Potoku ku Dziurze bardzo łagodnie, niemal płasko wznoszącą się ścieżką za niebieskim oznaczeniem. Dopiero przed samą jaskinią robi się dość stromo. Wejście jest pokryte grubą warstwą lodu. Marcin zakłada raki i wchodzi. Ja mam tylko raczki i waham się. Z pomocą Marcina udaje mi się jednak kawałek zejść. Rafał zostaje przed wejściem.

Trasa zwiedzania jaskini liczy około 50 metrów. My jednak nie mamy czołówek, eksplorujemy więc tylko kilka najbliższych metrów i kierujemy się do wyjścia. Tu również pomaga mi Marcin, bo moje raczki w tym lodzie nie radzą sobie najlepiej.

Wejście do Jaskini Dziura

Szlak niebieski kończy się przy jaskini. Wracamy więc tą samą drogą, a następnie kierujemy się na parking przy Dolinie Strążyskiej. Początkowo plan był taki, by wrócić Drogą pod Reglami do Kir, gdzie zostawiliśmy auto. Czujemy się już jednak zmęczeni i w sumie to nie chce nam się tyle wracać. Łapiemy więc jakiegoś busa jadącego do Doliny Kościeliskiej i w ten sposób dostajemy się do auta.

Pierwsze zimowe wyjście w Tatry- wnioski

Zrobiliśmy około 18 km, czasowo wyszło nieco ponad 6 godzin. Tyle wystarczyło, żebym przekonała się, że mimo iż jestem w górach, jest zima, to absolutnie nie jest mi zimno. A skoro nie jest mi zimno, to chcę więcej! Zakochałam się miłością bezwarunkową w tej tatrzańskiej bieli i już wracając autem na kwaterę zastanawiałam się, gdzie by tu pójść następnego dnia, żeby również było dość łatwo, ale i widokowo.

Kontynuacja relacji z wyjazdu: Rusinowa Polana, Wiktorówki i Gęsia Szyja zimą

Pierwsze zimowe wyjście w Tatry – przydatne informacje

Droga pod Reglami

  • Droga pod Reglami to interesujący szlak, który biegnie ze wschodu na zachód łącząc wejścia do kilku dolin.
  • Rozpoczyna się w Zakopanem nieopodal Wielkiej Krokwi, kończy w Kirach u wylotu Doliny Kościeliskiej.
  • Prowadzi skrajem Tatrzańskiego Parku Narodowego, wstęp jest więc bezpłatny.
  • Cały szlak ma długość 9,3 km, a przejście zajmuje około 2,5 godziny.
  • Szlak jest udostępniony dla rowerzystów, jak i dla narciarzy.
  • W przeszłości szlak ten nosił nazwę Żelaznej Drogi, ponieważ od XVIII wieku łączył ośrodki hutnicze w Dolinie Kościeliskiej i Kuźnicach. Przewożono nim surowce, m.in. węgiel.
  • Później przez wiele lat szlak był utrzymywany przez dwór i pełnił istotną rolę komunikacyjną w tej okolicy.
  • Pod koniec XX wieku Zakopane i Tatrzański Park Narodowy walczyły o prawo do zarządzania trasą. W 1997 roku spór został rozstrzygnięty przez sąd na korzyść samorządu.

Dolina za Bramką

  • Dolina za Bramką to jedna z najkrótszych dolin dostępnych dla turystów w Tatrach.
  • Swoją nazwę dolina zawdzięcza naturalnym „bramkom” utworzonym przez występujące tu formacje skalne.
  • Oddzielona jest od Doliny Strążyskiej masywem Samkowej Czuby, natomiast jej górna część sięga pod północne stoki Łysanek.
  • Jest rzadko odwiedzanym celem turystycznym, co sprawia, że panuje tu cisza i spokój – cechy, które na tatrzańskich szlakach są dość wyjątkowe.
  • Wylot Doliny za Bramką znajduje się przy Drodze pod Reglami, pomiędzy Doliną Strążyską a Doliną Małej Łąki, w pobliżu Starych Krzeptówek, niedaleko znanej Chaty Sabały.
  • Podobnie jak w przypadku większości szlaków prowadzących przez inne dolinki reglowe, aby kontynuować wycieczkę, konieczny jest powrót tą samą trasą do Drogi pod Reglami.
  • Koniec szlaku znajduje się w miejscu, gdzie Dolina za Bramką dzieli się na dwa ramiona – Dolinkę spod Jatek i Dolinkę spod Łysanek. W tym miejscu potok tworzy niewielkie rozlewisko, a oba odgałęzieniazabezpieczone drewnianymi żerdziami. Znajdują się tam również ławeczki, na których turyści mogą odpocząć przed wyruszeniem w drogę powrotną.
  • Przed II wojną światową istniał znakowany szlak turystyczny z Doliny za Bramką do Doliny Strążyskiej, znany jako „Perć ponad Skałki”, jednak obecnie jest on nieczynny.
  • Co ciekawe, mimo że Dolina za Bramką leży na terenie Tatrzańskiego Parku Narodowego, wstęp do niej jest bezpłatny.

Dolina Strążyska

  • Dolina Strążyska to jedna z reglowych dolin Tatr. Dzięki swojej łatwej dostępności z centrum Zakopanego jest popularnym celem spacerów dla turystów w każdym wieku.
  • Jak wskazują statystyki, aż 6% całkowitego ruchu turystycznego w polskiej części Tatr koncentruje się w tej dolinie.
  • Malownicza trasa prowadzi na Polanę Strążyską, skąd rozpościera się piękny widok na północne ściany Giewontu.
  • Od południa Polanę Strążyską ogranicza masyw Giewontu, od zachodu Grzybowiec i Łysanki, a od wschodu grzbiet Grześkówki, Sarnia Skała i Suchy Wierch.
  • Jest jedną z najchętniej odwiedzanych przez turystów dolin.
  • Dnem doliny płynie Potok Strążyski, który ma swoje źródło w Małej Dolince, odgałęzieniu Doliny Strążyskiej, tuż pod Giewontem. Potok ten zasilany jest przez kilka małych lub okresowych dopływów, z największym z nich, Grzybowieckim Potokiem.
  • Potok Strążyski tworzy liczne kaskady, a jedne z najpiękniejszych można podziwiać naprzeciwko Skały Edwarda Jedlinka. Jego wody są także odpowiedzialne za główną atrakcję turystyczną doliny – Wodospad Siklawica.

Wodospad Siklawica

  • Wodospad Siklawica, znany wcześniej jako Sicząca, Siczawa lub Mała Siklawa, znajduje się w Dolinie Strążyskiej, w północnej ścianie Giewontu.
  • Ma 23 metry wysokości i składa się z dwóch niemal pionowych, 80-stopniowo nachylonych ścian, po których spływa woda Potoku Strążyskiego.
  • Dolna ściana ma 13 metrów, a górna 10 metrów wysokości.
  • W pobliżu wodospadu przebiegał najkrótszy szlak z Zakopanego na Giewont, który jednak obecnie jest zamknięty.
  • Wodospad Siklawica od dawna przyciągał licznych turystów. Już na przełomie XIX i XX wieku, dla wygody odwiedzających, postawiono w jego pobliżu altanę, w której goście mogli odpocząć i podziwiać widoki.
  • Wodospad miał szczególne miejsce w sercu papieża Jana Pawła II. Często odwiedzał to miejsce w młodości, podczas swoich tatrzańskich wędrówek.

Sarnia Skała

  • Sarnia Skała, wcześniej określana jako Mała Świnica, Świniczka lub Świnia Skała, jest szczytem o wysokości 1377 m n.p.m. w Tatrach Zachodnich zlokalizowanym między Doliną Strążyską a Doliną Białego.
  • Jest to skalista grań o długości około 300 metrów, zbudowana z wapieni dolomitowych.
  • Na północ od Sarniej Skały rozciągają się dwa grzbiety, które tworzą ramy dla dwóch dolin reglowych znajdujących się poniżej: Doliny Spadowiec i Doliny ku Dziurze. Oba ramiona tych grzbietów są znane jako Spaleniec.
  • Sarnia Skała jest miejscem o dużym znaczeniu dla botaników ze względu na występowanie wielu rzadkich gatunków roślin.
  • Szczyt jest także jednym z najpiękniejszych punktów widokowych w Tatrach. Z jej wierzchołka roztacza się zapierający dech w piersiach widok na północną ścianę Giewontu oraz na Zakopane.
  • Na Sarniej Skale można zaobserwować wyjątkowe zjawisko obniżenia wszystkich pięter roślinności nawet o 200 metrów. Górna granica lasu schodzi tu rekordowo nisko, do 1300 m n.p.m. Fenomen ten wynika z zacieniającego wpływu potężnych ścian Giewontu, które znajdują się po południowej stronie, oraz z silnych, północno-zachodnich wiatrów wiejących z Przełęczy w Grzybowcu.

Dolina Białego

  • Dolina Białego jest uważana za jedną z najbardziej malowniczych dolin reglowych. Podobnie jak Dolina Strążyska, która jest łatwo dostępna z centrum Zakopanego, Dolina Białego cieszy się dużą popularnością, będąc chętnie odwiedzana przez turystów.
  • Dolina Białego, o długości 2,5 km i powierzchni 300 ha, znajduje się pomiędzy masywami Krokwi (1378 m n.p.m.), Sarniej Skały (1377 m n.p.m.) oraz opadającym na północ grzbietem Spaleńca.
  • W 1954 roku w dolinie utworzono rezerwat ścisły, który w 1965 roku otrzymał nazwę imienia Stanisława Sokołowskiego – leśnika i orędownika utworzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego.
  • Rezerwat ten chroni gatunki ptaków objęte ścisłą ochroną, takie jak głuszce i cietrzewie.
  • W przeszłości w Dolinie Białego znajdowała się hala pasterska, która została zlikwidowana w czasach PRL-u.
  • W latach 50. XX wieku w dolinie eksploatowano złoża uranu. W tym czasie Sowieci zamknęli dolinę dla turystów i wykopali dwie sztolnie. Jeden z ich otworów można zobaczyć ze szlaku turystycznego.

Dolina ku Dziurze

  • Dolina ku Dziurze to mała dolina reglowa w Tatrach Zachodnich mająca długość 1,6 km i powierzchnię 85 ha.
  • To interesujące i łatwo dostępne miejsce, choć nie jest zbyt popularne wśród turystów.
  • Dolina ku Dziurze zawdzięcza swoją nazwę jaskini Dziura, położonej w jej środkowej części. Jaskinia ta jest dostępna dla turystów do samodzielnego zwiedzania.
  • Przez dolinę płynie Potok ku Dziurze, który tworzy malownicze kaskady.
  • Wejście do Doliny ku Dziurze jest bezpłatne i nie wiąże się z opłatami wstępu na teren parku narodowego.
  • Droga jest niemal całkowicie płaska, a jedynym trudniejszym fragmentem jest krótki, stromy odcinek, który prowadzi zakosami do wejścia jaskini.

Szlaki

Droga pod Reglami oznaczona jest czarnym kolorem szlaku od Wielkiej Krokwi do Kir (2:20 h, 329 m przewyższenia, 8 km)

Szlaki z Drogi pod Reglami:

  • żółty na Halę Białe przez Dolinę Białego (1:10 h, 285 m przewyższenia, 2,6 km)
  • niebieski do Jaskini Dziura przez Dolinę ku Dziurze (0:25 h, 105 m przewyższenia, 1 km)
  • czerwony na Polanę Strążyską przez Dolinę Strążyską (0:40 h, 145 m przewyższenia, 2 km)
  • zielony przez Dolinę za Bramką (0:20 h, 80 m przewyższenia, 0,8 km)
  • niebieski z Gronika do Doliny Małej Łąki, a następnie żółty na Wielką Polanę Małołącką (0:50 h, 230 m przewyższenia, 2,1 km)
  • czerwony przez Staników Żleb na Przysłop Miętusi (1:15 h, 280 m przewyższenia, 2,3 km)


Szlaki prowadzące na Sarnią Skałę:

  • czarny z Polany Strążyskiej przez Czerwoną Przełęcz (0:50 h, 335 m przewyższenia, 1,4 km)
  • czarny z Hali Białe przez Czerwoną Przełęcz (0:25 h, 170 m przewyższenia, 0,8 km)
  • czarny z Hotelu PTTK Kalatówki przez Halę Białe i Czerwoną Przełęcz (1:35 h, 365 m przewyższenia, 3,5 km)


Z Polany Strążyskiej odchodzi żółty szlak nad Wodospad Siklawica (0:10 h, 60 m przewyższenia, 0,4 km)

Mapka z przejścia: