
Od czasu drytoolingu na Zakrzówku dość regularnie umawialiśmy się z Michałem na wspinanie. Jak pogoda pozwalała, to nawet codziennie. Raz tylko we dwoje, raz większą grupą, raz bardziej towarzysko, innym razem mając konkretne, sportowe cele.
Najczęściej spotykaliśmy się na Zakrzówku lub na Strzelnicy. Tym razem Michał zaproponował Krzemionki. Jest tam kilka łatwych dróg. Trochę byłam ograniczona czasowo, bo wczesnym popołudniem musiałam pojechać na warsztaty muzyczne do Częstochowy. Gdyby jednak umówić się dość wcześnie, to do 12 mogłabym powspinać. Zawsze to lepsze niż żaden trening.
– Jak się umówmy na miejscu o 9:00, to tak do 12:00 mogłabym zostać – odpisuję Michałowi.
Umawiamy się więc na 9:00 na placu zabaw za szkołą. Mają wpaść również Łukasz z Markiem.
Autoratownictwo na Krzemionkach – relacja
Dojazd na Krzemionki
Niewiele spałam w nocy. Właściwie to ostatnio dość słabo śpię. Niemal codzienne wspinanie dostarcza mi tyle emocji, że później jeszcze przez długi czas przeżywam każdy swój drobny sukces, rozmyślam o drogach, których nie udało się zrobić, wizualizuję sobie ruchy i marzę o kolejnym sukcesie.
Poza wspinaniem są również góry, których na wiosnę jest u mnie dość mało. Tęsknię za Tatrami, myślę również o Alpach. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie konkretny górski projekt. Sporo czasu poświęciłam, by zgłębić temat, znaleźć informacje. Wreszcie tej nocy podjęłam decyzję – chcę go zrealizować!
Trzeba tylko ekipę zebrać. Michał powinien się zgodzić, resztę osób jakoś się znajdzie. Podekscytowana wizją spełnienia jednego z największych górskich marzeń w końcu zasypiam.
Na Krzemionki mam nieco dalej, z koniecznością przesiadki, więc budzik na 7:30 przy niewielkiej ilości snu to nie jest nic dobrego. No nic, zaciskam jakoś zęby i zmuszam się, by wstać.
Dwa tramwaje i niecałą godzinę później jestem na placu zabaw przy skałach. Niemal równo z Michałem. Podchodzimy pod ścianę, żeby przyjrzeć się drogom. Korzystając z okazji proponuję mu udział w wyjeździe w Alpy, który wymyśliłam właśnie w nocy. W międzyczasie na miejsce dociera Maro.
Autoratownictwo
Marka słychać już z daleka. Ale… coś jest nie tak. Idzie, lekko utyka, podwinięte spodnie, rozwalona noga…
– Ej, nie uwierzycie, co się stało! Jak już tutaj dojeżdżałem, to koło od roweru wpadło mi w kratę kanalizacji. Dawno się tak nie wyrąbałem, jak teraz!
Cały Maro 🙂
Te drogi takie w sumie średnie, nie wyglądają zachęcająco, ale może nie są takie złe… Patrzę na nie z pewną obawą. Moje wspinanie w tamtym tygodniu skończyło się poważnym odpadnięciem, urazem kręgosłupa i wizytą na SOR. Trochę wpłynęło to na mój poziom wspinania, a właściwie głównie na lęk przed kolejnym tak bolesnym lotem.

– A może chcielibyście poćwiczyć autoratownictwo zanim dojedzie Łukasz? – proponuje Marek.
Dla mnie opcja idealna. Nie podobają mi się te drogi, nie mam za bardzo ochoty ich prowadzić. Samo autoratownictwo ćwiczyłam już kiedyś na pierwszym etapie kursu wspinaczkowego, ale od tego czasu zdążyłam zapomnieć… A warto byłoby pamiętać, szczególnie że mam w planach zacząć bawić się w jakieś wielowyciągi w skałach.
Michał również podchodzi entuzjastycznie do propozycji, przyda się powtórka przed rozpoczęciem sezonu w Tatrach. Idziemy więc w stronę lasu, podchodzimy ścieżką na wygodną półkę i tam Maro zakłada stanowisko.

Wiążemy się z Markiem liną. Ja będę osobą wspinającą się na drugiego. Maro omawia wszystko od razu, tak by później każde z nas spróbowało każdej z metod. Najpierw opuszczanie partnera z górnego stanowiska przy użycia „bloczka”, potem dość łatwa metoda „U”.
Po przećwiczeniu wszystkiego Michał zmienia Marka na stanowisku, ja zostaję na swoim miejscu, by oszczędzić trochę czasu. Moje plecy nie do końca jeszcze wydobrzały, przy dłuższym obciążaniu stanowiska dość mocno czułam stłuczone miejsce. Być może nie powinnam się jeszcze wspinać. Ale lekarz przecież nie zabronił 🙂


W międzyczasie przychodzi Łukasz. Podpatruje od Michała, o co w tym wszystkim chodzi, po czym sam chce spróbować. O nie! Tego już moje plecy nie wytrzymają! Jak Łukasz chce spróbować, to niech Michał mnie zmieni.

Na koniec również ja próbuję. Coś tam jednak pamiętałam, ale przećwiczyć zawsze warto. Może się kiedyś przydać 🙂 Na kursie opuszczanie partnera wydawało mi się niezwykle trudne i skomplikowane. Tym razem poszło dużo sprawniej i zaczęłam rozumieć, co, jak i dlaczego działa.



Na koniec Marek pokazuje nam jeszcze jak poprawnie wykonać flaszencug. Dla chłopaków jest to coś nowego. Ja również nie ćwiczyłam tego na kursie. Trochę więc czasu zajmuje, aby każdy z nas wszystko przećwiczył. Mi to nawet pasuje, bo czas szybko mija, niedługo będę musiała się zbierać, a na wspinanie tutaj jakoś nie za bardzo mam ochotę.


Wspinanie w sektorze Szkoła Ludowa
Jednak zostało trochę czasu. Idziemy się więc powspinać. Czasu mam co prawda niewiele, ale na jakąś szybką wstawkę na wędkę zdążę. Łukasz jest najmnocniejszy z nas wszystkich. Prowadzi najprostszą drogę (IV+) w sektorze.

Ostatecznie idę na wędkę. Pomimo przystępnej wyceny, droga wcale nie taka oczywista, nie zachwyciła mnie. Parę czujnych ruchów. Dobrze, że jednak tego nie prowadzę, głowa po ostatnich wydarzeniach nie za bardzo chce współpracować. Wiadomo, że będę to trenować, przecież nie zrezygnuję ze wspinania z powodu potłuczonych pleców. Teraz cieszę się, że pomimo niewielkiej ilości czasu, mogłam go spożytkować na coś dobrego i rozwijającego mnie.
Po przejściu drogi pakuję rzeczy, zostawiam chłopaków życząc im dobrej zabawy i jadę prosto na dworzec, żeby niedługo później zająć się moją drugą największą pasją – muzyką 🙂
Wspinanie na Krzemionkach – przydatne informacje
Krakowskie Krzemionki
- Krzemionki to dawny kamieniołom położony w centrum Krakowa, w dzielnicy Podgórze
- Znajdują się na terenie szkoły, przy placu zabaw, który od terenu szkoły oddziela jeden z nielicznych zachowanych fragmentów muru getta żydowskiego
- Na początku lat 90. za sprawą „Dawida” (Piotra Dawidowicza) rozpoczęła się sportowa eksploracja rejonu, w wyniku której powstało kilka krzemionkowych klasyków
- Kolejna fala eksploracji Krzemionek w drugiej połowie lat 90. była głównie dziełem Tadeusza Kuchno i Rafała Nowaka, którzy podwoili liczbę dróg w starym kamieniołomie
- Łącznie na Krzemionkach powstały do tej pory 43 drogi o trudności od V do VI.5+
- Niestety, trzeba wspomnieć o dwóch tajemniczych akcjach niszczenia ringów w 1996 roku, kiedy to w styczniu nieznani sprawcy zaklepali prawie sto przelotów na Niskim Murze i Estetach, a w czerwcu zniszczyli kolejne 30 ringów na Remarque’ach, pozostawiając swoje tożsamości i motywy nieznane do dziś
- Sensowne wspinanie reprezentuje głównie Mur Estetów, który, mimo maksymalnej wysokości 16 metrów, oferuje kilkanaście metrów rzetelnego, ciągowego wspinania
- Drogi na Murze Estetów są dość czytelne, a chwyty przyzwoite. Najciekawsze z nich to: Esteci VI.3/3+, Jabolowe Tulipany VI.4, Ziejące Zasadzki (również VI.4) oraz miss Krzemionek, Metylowe Opary VI.4+. Z łatwiejszych propozycji warto wspomnieć o Rysie Lisa Syfilisa VI.1+
- W 2021 roku rozpoczęła się renowacja rejonu, podczas której, dzięki pracom wiertniczym i ekiperskim (Rafał Nowak, Przemek Nowak i Przemek Rostek), część dróg uzyskała ponownie stałe przeloty, a także ubezpieczono i poprowadzono zupełnie nowe linie
- Na przełomie marca i kwietnia, po kilku dniach prac w wieloosobowym składzie, powstał nowy sektor – Szkoła Ludowa, z kilkoma łatwymi drogami dla mniej zaawansowanych wspinaczy, w tym: Rysa Lisa Wasylisa IV+ (startująca tuż obok żelaznych klamer ułatwiających przejście za mur), Na Mur Beton V-, 1941 V oraz Gruz 200 V-
Topo
Topo można znaleźć klikając tutaj.
Jak dojechać na Krzemionki?
Linie autobusowe: 174, 178, 578
Linie tramwajowe: 3, 9, 11, 13, 20, 24, 69, 72
Należy wysiąść na przystanku: Podgórze SKA.
Można również dojechać pociągiem relacji:
- Kraków – Zakopane
- Kraków – Oświęcim
- Kraków – Bielsko-Biała
- Kraków – Sucha Beskidzka
W takim wypadku należy wysiąść na stacji Kraków Podgórze.
Jeśli ktoś chciałby dojechać samochodem, najlepiej zaparkować przy Cmentarzu Podgórskim, skąd na Krzemionki można dojść w około 10 min. Dojazd i parkowanie przy Cmentarzu Podgórskim są dość trudne. Wjazd pod cmentarz prowadzi ul. Ludową, w którą wjeżdża się skręcając ostro w prawo z ul. Wielickiej. Przed cmentarzem jest parking na około kilkadziesiąt samochodów. Niewielki parking jest też przed samą bramą, miejsc postojowych jest tu jednak tylko 6.
Adres rejonu wspinaczkowego: Bolesława Limanowskiego 62, 30-551 Kraków
Dodaj komentarz